Jak Duce przetarł szlaki Putinowi
Historia lubi się powtarzać. Nie pierwszy raz w ostatnim stuleciu przygotowania do inwazji ukrywano pod fałszywymi pozorami, udawanymi traktatami, a sama wojna odbywała się pod hasłami dalekimi od rzeczywistości i uwłaczającymi prawdzie.
9 maja dyktator zatriumfuje. Oznajmi, że najechany kraj został ostatecznie podbity i ogłosi dekret o jego aneksji. Jeszcze cztery dni wcześniej, gdy uda mu się wreszcie przełamać opór obrońców i zająć stolicę, uroczyście proklamuje powstanie Drugiego Imperium Rzymskiego. Już po wszystkim przywódca pokonanego, upokorzonego państwa, który znajdzie schronienie na wygnaniu, wystąpi na forum najważniejszej organizacji międzynarodowej z płomienną mową – jedną z tych, które od razu przechodzą do historii. Będzie to głos wołającego na puszczy.
Zanim to jednak nastąpi, zanim Włochy podbiją Etiopię, duce Mussolini poczuje się imperatorem, a cesarz Hajle Syllasje Pierwszy poruszy serca – choć nie sumienia – świata podczas 16. zwyczajnej sesji Zgromadzenia Ligi Narodów w Genewie, potrzebny będzie pretekst do ataku. Tak aby można było powiedzieć, że specjalna operacja wojskowa była koniecznością. Że nie chcieliśmy, ale musieliśmy.
Z tęsknoty za imperium
Prawdziwym powodem była żądza odbudowy imperium. Tego, które przestało istnieć 1,5 tysiąca lat wcześniej – choć na Wschodzie i w tytulaturze władców z różnych dynastii przetrwało znacznie dłużej. To była idée fixe Mussoliniego, ale już jego poprzednicy chętnie wyciągali ręce po cudze. Zjednoczone na początku drugiej połowy XIX wieku Włochy nie zdążyły stanąć do wyścigu o kolonie. Łupy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
