Cyfrowa wojna, papierowe prawo
Zaczynamy się chyba do relacji z wojny przyzwyczajać.
Od przeszło pięćdziesięciu dni bohaterska Ukraina stawia opór rosyjskiej agresji. Od przeszło pięćdziesięciu dni widzimy również wojnę jeszcze bardziej na żywo. W czasie rzeczywistym, choć wydaje się wciąż nierzeczywisty.
Na pewno nie ja jeden od 24 lutego 2022 r. sprawdzałem przebieg działań wojennych. Obowiązkowe scrollowanie social mediów, szukanie na własną rękę odpowiedzi na podstawowe pytania: czy Kijów wciąż się broni, czy prezydent Zełenski żyje i jaka jest reakcja świata. I tak co rano.
Sięgam pamięcią do wojny w Zatoce Perskiej. Wtedy – jak rapował Kazik Staszewski – „Peter Arnett nadawał z Bagdadu”, a ten legendarny dziennikarz był na swojej kolejnej wojnie.
Stacja CNN w mojej świadomości zapisała się jako pierwsza telewizja nadająca „transmisję z wojny”. Wojna na żywo i po niej wszystkie tragedie na żywo zaczęły być nieodłącznym składnikiem mediów informacyjnych.
Wojny w Ukrainie już nie oglądam w telewizji. Śledzę ją w portalach społecznościowych, obserwując wiarygodne konta. Informacje wrzucane są do sieci w momencie gdy spada rakieta czy zaczyna się ostrzał artyleryjski.
Mam wrażenie, że zaczynamy się do tych relacji przyzwyczajać. Że to, co nas niedawno absolutnie poruszało i nami wstrząsało, być może zaczyna nam powszednieć. Że po prostu taki jest ten świat.
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta