Trzeba było pozwolić, żeby Rosja się rozpadła
Paweł Kowal, poseł Koalicji Obywatelskiej, były wiceminister spraw zagranicznych: Moskwa Putina ma nas za wroga tak czy owak. Za złe relacje z Polską przez całe dekady odpowiedzialność ponosi Kreml, a nie Polacy. Do wielu polityków dalej na Zachodzie docierało to znacznie wolniej niż do polskich elit politycznych.
Dlaczego właściwie wybuchła wojna rosyjsko-ukraińska?
Ponieważ po rozpadzie Związku Radzieckiego, w 1991 roku, nie wybito Rosji imperialnych kłów. Należało pozwolić na to, żeby Federacja Rosyjska się rozpadła, a może nawet trochę dopomóc, by powstało jakieś państwo w azjatyckiej części Rosji, np. przy wsparciu Amerykanów. Takie pomysły wtedy się pojawiały. A na pewno w 1994 roku nie należało pomagać Rosji w utrzymaniu Czeczenii w ramach Federacji, tylko pozwolić, żeby Czeczenia się oderwała do Moskwy.
Kto pomagał Rosji w utrzymaniu Czeczenii?
Świat zaakceptował brutalną politykę ówczesnego prezydenta Rosji Borysa Jelcyna na Kaukazie. A była ona prowadzona przez ekipę, która później wyniosła Władimira Putina do władzy. Jest taka notatka z 1993 roku, z wczesnej jesieni, którą znalazłem w materiałach po Krzysztofie Skubiszewskim. Sporządził ją wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Ananicz, który rozmawiał z Jewgienijem Primakowem, dyrektorem Służby Wywiadu Zagranicznego Rosji, a ten powiedział mu, żeby się przygotował, iż polityka zagraniczna Rosji będzie znowu prowadzona przez służby specjalne. I rzeczywiście, w styczniu 1996 roku wymieniono szefa rosyjskiego MSZ Andrieja Kozyriewa na Primakowa.
Sam Władimir Putin to człowiek KGB. Pamiętam, że byłam zdumiona, a nawet zszokowana, że ktoś taki został...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta