Inflacja jako pretekst
Ceny podnoszone są bezrefleksyjnie, bo wartość produktów aż tak nie rośnie. Czy władzę stać na niepopularne decyzje?
Inflacja – najbardziej niechciany, a zarazem „sprawiedliwy” ze wszystkich podatków, który nie oszczędza nikogo. W równym stopniu dotyka bogatych i biednych. Nikt z rządzących nie ma pomysłu, co z nią zrobić. Władza podchodzi do niej tak, jak do dżumy w średniowieczu, metodą na przeczekanie. Bo przecież skoro przyszła, kiedyś musi odejść.
Wróżbici rosną w siłę
Historia uczy, że w czasach epidemii, wojen oraz innych zagrożeń zawsze rosła liczba wróżbitów i szarlatanów, którzy zbijali majątek na przepowiadaniu przyszłości. A kto przedstawiał ją w piękniejszych barwach, miał większe szanse na królewskie łaski. Gdy włączam telewizor, mam wrażenie, że historia zatacza koło. Według jednych inflacji nie ma wcale, według innych zacznie spadać za dwa miesiące, zdaniem jeszcze innych za pięć, to jest odejdzie z pierwszymi zimowymi przymrozkami, niczym gwiazdkowy prezent na święta. Zastanawiam się nieraz, skąd oni biorą te daty? W dwudziestoleciu międzywojennym zjawisko to trwało wiele lat i doprowadziło do upadku...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta