Niedźwiedź i aktor, czyli Abruzja nieznana
Kręte abruzyjskie drogi są tak samo zaskakujące i nieoczywiste jak ludzie, którzy tutaj mieszkają. Lub jak wywodzący się stąd gwiazdor włoskiego teatru i filmu Lino Guanciale.
Abruzja nie ma nic wspólnego z wyrafinowanym Piemontem ani z delikatną i prawie mistyczną Toskanią, gdzie wszyscy są uprzejmi i oficjalni, nikt w sklepie ani w restauracji nie powie „cześć”, zawsze „dzień dobry”. To świat pozbawiony ostentacyjnych ozdób. Antymetaforyczny. Ale także bezpośredni i pomocny.
Tutaj nawet psy nie marnują czasu na szczekanie, tylko chodzą po górach i szukają zaginionych turystów, ewentualnie tropią trufle, legalnie i nielegalnie. Trufla to skarb nie tylko piemoncki, także abruzyjski. Doskonały dodatek między innymi do pasty.
Ale o jedzeniu nie rozmawia się tutaj tak chętnie jak w innych częściach kraju. Jedzenie jest do zjedzenia. Angelo z Collelongo, miasteczka położonego niedaleko Avezzano, opowiada o tym, jak jego dobry znajomy, konsumując rybę w restauracji w Pescarze, na głos wyrażał dezaprobatę z powodu niewielkiej ilości przypraw, których użył kucharz. I rozprawiał o tym prawie godzinę. – Gdzie w tym sens? – zastanawia się Angelo. – Zjedz i idź do domu…
***
Mężczyźni z abruzyjskiej prowincji siedzą na placach i patrzą przed siebie albo grają w karty. Prawie nie mówią. Bo rozmawia się o rzeczach nieodzownych, potrzebnych do życia. Nie strzępi się języka niepotrzebnie. W jednej ze wsi, parę kilometrów od L’Aquili, stolicy regionu, chłopi nie mówią do siebie „buongiorno”, tylko gwiżdżą – „fiuuuu”.
Miejscowe...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta