Polski teatr się nie rozwija
Widzów teatralnych jest coraz mniej. Wszystkich nas powinno to niepokoić i zmusić do myślenia, bez względu na to, czy pracujemy w teatrze artystycznym czy popularnym.
Pani „Ifigenia” będzie wydarzeniem prestiżowego festiwalu w Salzburgu. Czy pani historia nie przypomina losu jej bohaterki? Przecież miała pani być złożona w ofierze polskiej wojny trojańskiej, gdy minister Piotr Gliński zaatakował Teatr Polski we Wrocławiu przed premierą „Śmierci i dziewczyny” za udział czeskich aktorów porno.
Starałam się nie myśleć o sobie jako ofierze politycznej, męskiej wojny. Na pewno był to dla mnie bardzo trudny czas i ogromne wyzwanie. Ale mam poczucie, że ofiara nie została do końca złożona. Ifigenia u Eurypidesa zgadza się spełnić wolę ojca Agamemnona, a gdyby mnie porównać do Ifigenii – zrobiłam wszystko wbrew woli Agamemnona. Starałam się uświadamiać wszystkim, jak próżna i głupia jest chęć ocenzurowania mojego spektaklu, że takie gesty nie powinny mieć w ogóle miejsca. Mam poczucie, że dzięki temu, iż pracowałam w takim cudownym miejscu jak Teatr Polski we Wrocławiu, z aktorkami i aktorami tego zespołu oraz jego dyrekcją, udało nam się ostatecznie przygotować spektakl, który był nie tylko manifestacją doprowadzenia naszej woli do końca – doprowadzenia do premiery pomimo wszystkich przeciwności. Polityczny atak nie zdeformował przedstawienia. „Śmierć i dziewczyna” wg Elfriede Jelinek była dla mnie ważną wypowiedzią na temat kobiecej seksualności, relacji córka–matka oraz próby ucieczki głównej bohaterki w świat sztuki....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta