Nawet jeżeli Boga nie ma
Siłą napędową stojącą za postępującą erozją religijności Polaków nie jest żadna antyreligijna fobia czy zacietrzewienie świeckich ideologów. Przeciwnie, u podstaw tego zwrotu stoją mocne racje moralne.
P rocesy długofalowe posiadają inną logikę niż codzienne wydarzenia. Wykonują swoją pracę zmiany rzeczywistości u samych podstaw powoli, niemal niezauważenie. Nie mają gwałtownego charakteru, choć ich zewnętrzne symptomy bywają czasami przedmiotem wybuchającej nieoczekiwanie sensacji. Nawet kiedy tak właśnie jest, wspomniane procesy z łatwością się nam wymykają. Często potrafimy je nazwać oraz opisać dopiero po fakcie, kiedy dogłębna, rozłożona w czasie przemiana już się dokonała. Jak nauczał Hegel, sowa Minerwy wylatuje o zmierzchu.
Wydaje się, że w polskim społeczeństwie możemy obecnie mieć do czynienia z tego rodzaju tektonicznym przesunięciem. Na naszych oczach dokonuje się (kończy się dokonywać?) fundamentalna zmiana społecznej roli Kościoła katolickiego. Nie tylko traci on wiernych – co potwierdzają liczne i szeroko omawiane badania socjologiczne. Traci również pozycję instytucji, która dla wszystkich niemal Polaków – w tym niewierzących – była ważnym punktem odniesienia w kwestiach moralnych. Instytucji, która – jak przyznawali intelektualiści tzw. lewicy laickiej – wprowadzała do zbiorowej wyobraźni elementarne rozróżnienia, w tym rozróżnienie między dobrem i złem.
Dziś dla bardzo wielu osób, zwłaszcza młodych, staje się coraz bardziej jasne, że to sam Kościół ma coraz większe problemy z dokonywaniem budzących uznanie wyborów etycznych. W efekcie traci...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta