dusza zwija się w kłębek i zasypia
Mogła w każdej chwili wślizgnąć się w przestrzeń między tym, co widziało jej prawe, a co lewe oko. Dzięki temu czuła się nietykalna, nawet gdy stała twarzą w twarz z matką, która potrząsała nią z całych sił.
Gdy Mara była noworodkiem, jej matka odczuwała pokusę, by rzucić nią o ścianę. Całymi dniami i nocami kołysała się z nią w fotelu bujanym i od czasu do czasu zerkała na miejsce po drugiej stronie pokoju, cel, w który – jak sobie wyobrażała – mogłaby cisnąć dzieckiem. Któregoś wieczoru, kiedy myślała, że nie zdoła już dłużej się opierać, zgasiła wszystkie światła, żeby nie widzieć miejsca na ścianie, i wcisnęła się w kąt z kolanami przyciągniętymi do piersi, mocno ściskając Marę. Tak znalazł je ojciec Mary, obie głośno zawodziły.
– Nie włączaj światła – poprosiła matka i między przerażonymi szlochami wyznała całą prawdę. Ojciec kucał, zmrożony strachem, a matka i dziecko dalej wrzeszczały chórem, lecz zanim mężczyzna zdążył cokolwiek zrobić, krzyki żony osiągnęły przeszywające crescendo, a niemowlę nagle zamilkło. Oboje rodzice myśleli, że Mara umarła, okazało się jednak, że po prostu zasnęła. Zupełnie jakby wewnątrz ktoś przestawił jakiś przełącznik, z wiercącego się, skowyczącego dziecka zmieniła się w bezwładne, ciche, trzyipółkilogramowe źródełko ciepła. Tej nocy matkę Mary przyjęto do szpitala. Początkowo lekarze myśleli, że cierpi na depresję poporodową – tyle że po powrocie do domu, gdy Mara z niemowlęcia przedzierzgnęła się w stawiającego pierwsze kroki brzdąca, sytuacja jedynie się pogorszyła.
Matka, niegdyś zabiegana pracownica firmy cateringowej, która uwielbiała testować...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta