Ukraina jak Korea 1950/51
Podobną drogą jak Rosjanie, w ramach mobilizacji rzucający setki tysięcy ludzi na front, poszli kiedyś Koreańczycy i Chińczycy. I z kretesem przegrali.
Po tym jak Putin zarządził częściową mobilizację, na front trafili już pierwsi zmobilizowani żołnierze, a nawet – co triumfalnie pokazują światu Ukraińcy – niektórzy zdążyli się już poddać. Putinowska „częściowa” mobilizacja ma powiększyć siły Rosjan w Ukrainie rzekomo o trzysta tysięcy osób, ale eksperci i komentatorzy słusznie podejrzewają, że chodzi o znacznie większy kontyngent. Nie trzysta tysięcy, ale dwa, a może trzy razy tyle.
Pomijając, że pobór wygląda tu i ówdzie na łapankę i powoduje dewastujące dla Kremla skutki wizerunkowe (masowa ucieczka z kraju), kluczem do znaczenia wpływu tej masy wojska na losy wojny jest sposób jej użycia i przygotowanie bojowe. Do wojska trafiają ponoć przede wszystkim rezerwiści, i to ze specjalnościami, które mogą być na froncie tej wojny przydatne. Tyle że to tylko teoria. Strzępy informacji od mobilizowanych pokazują w większości ludzi bezradnych, nieprzeszkolonych, dysponujących przestarzałym i zdezelowanym sprzętem. Także morale mobilizowanych jest niewysokie, o czym świadczy choćby robiące zawrotną karierę słowo „mogilizacja”. W istocie, wielu zmobilizowanych nie ma pojęcia ani o samej wojnie, ani o jej celu,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta