Drugi front Ukrainy
Ukraińcy udanie kontratakują na froncie, ale ich państwo chwieje się w posadach. Jeśli Zachód szybko nie opracuje wiarygodnego planu jego podtrzymania i odbudowy, poświęcenie w walce z Rosjanami może pójść na marne. Za to w pozytywnym scenariuszu obietnicą jest spektakularny gospodarczy sukces.
Pozory mylą. Kiedy jadą do Ukrainy, zachodni oficjele przeważnie lądują w Kijowie, czasem we Lwowie. A tu życie zdaje się toczyć normalnie. Sklepy są otwarte, kawiarnie pełne, metro funkcjonuje. Z ukraińskiej stolicy na stałe wyjechał ledwie co siódmy spośród 3,5 mln mieszkańców. Państwo wypłaca świadczenie emerytalne i socjalne.
Bo też po nieudanej próbie Władimira Putina przejęcia Kijowa w lutym i marcu wojna zasadniczo toczy się we wschodniej i południowej części Ukrainy. To tam należałoby pojechać, aby odnaleźć tragiczne obrazy, jakie codziennie pojawiają się na ekranach komputerów i telewizorów na całym świecie.
Ale zniszczone domy, leje na środku dróg i przede wszystkim nawet 200 tys. zabitych i rannych po obu stronach frontu to tylko jedna z płaszczyzn walki, która rozstrzygnie o wyniku największego konfliktu zbrojnego w Europie od drugiej wojny światowej. Drugą, być może na pozór niewidoczną, jest stan ukraińskiej gospodarki oraz państwa. A siedem miesięcy od rozpoczęcia rosyjskiej ofensywy tę walkę Ukraina przegrywa.
Przede wszystkim w aspekcie humanitarnym. 7 mln Ukraińców wyjechało za granicę. Każdy, kto choć przez chwilę przejdzie się ulicami Warszawy, doskonale wie, że to nie są tylko kobiety i dzieci, ale też mężczyźni w sile wieku. Od tego,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta