Orgie liberałów
Kocham Ryszarda Petru. Uff, powiedziałem to, mam to za sobą, co za ulga. Kocham, lubię, szanuję. I to na razie tyle, pan Ryszard jest jak fuzja u Czechowa – zawieszamy go na ścianie, wypali w trzecim akcie.
Niby to jeszcze rok, choć czasy takie, że nie wiadomo, czy świat potrwa do piątku. Jeśli nie, to niepotrzebnie ZUS płaciłem, cholera jasna, zawsze się pośpieszę jak idiota. Jeśli potrwa, będę musiał jeszcze ten rachunek za gaz opłacić, no nie wiem, co lepsze. Gdyby jednak miał potrwać, to wybory – jako się rzekło – za rok. Choć czy premier dotrwa, zanim skończę pisać ten felieton, to głowy bym nie dał.
Jednym z podstawowych atrybutów agentów z „Facetów w czerni” było urządzenie, które powodowało amnezję. Człowiek, który takie światełko zobaczył, zapominał na zawsze, że widział kosmitów, nie było więc powszechnej paniki i świat żył sobie, jak gdyby nigdy nic. Ech, za taki pistolecik to politycy wszystkich demokratycznych państw świata oddaliby wszystko. Niestety, wyborcy pamiętają. Nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta