Mieszkać jak w Wiedniu
Mieszkańcy Berlina opowiedzieli się w referendum za wywłaszczeniem korporacji mieszkaniowych. Należy do nich co ósmy lokal na wynajem w mieście. A sami Niemcy wynajmują najwięcej mieszkań w Europie. Czynsze zaczynają ich przytłaczać.
Władze niemieckiej stolicy robią wrażenie, jakby nic się nie stało. Konsekwentnie ignorują wynik ubiegłorocznego referendum w sprawie wywłaszczenia wielkich korporacji mieszkaniowych, czyli pozbawienia ich własności setek tysięcy mieszkań, które miałyby się stać dobrem publicznym. Takie rzeczy działy się w Niemczech po raz ostatni w powojennej NRD, państwie robotników i chłopów. Za wywłaszczeniem opowiedziało się niemal 60 proc. mieszkańców metropolii liczącej blisko 4 mln mieszkańców.
Minął rok i nic się nie dzieje. Tego samego dnia, gdy mieszkańcy wyrazili swój gniew z powodu rosnących bez przerwy czynszów, wybierali także nowe władze miasta. Nowy berliński senat, czyli rząd, działa już od niemal roku. Rządzi koalicja złożona z SPD, Zielonych i postkomunistów z Die Linke (Lewica). Każda z tych partii plasuje się na lewej stronie sceny politycznej. SPD głosi nawet oficjalnie, że dąży do zbudowania w Niemczech „demokratycznego socjalizmu”. W ramach Die Linke działa prężna marksistowska grupa o nazwie Platforma Komunistyczna. Zielonym zaś bliskie są idee równości społecznej.
Ideologicznie nie ma więc przeszkód, aby rozpocząć wywłaszczenia znienawidzonych właścicieli mieszkań, którzy bez żenady i zgodnie z prawem żerują na najemcach.
Ale senat gra na czas. Rzecz w tym, że inicjatorzy referendum nie poddali pod...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta