Świat słyszany zza krat
Obawialiśmy się, że ludzie dadzą się zastraszyć, ugną się pod terrorem. W miarę upływu czasu stało się jednak jasne, że pomimo zastosowania tak drastycznych środków władza nie ma szans na zwycięstwo.
Rzecz oczywista, że najważniejsze były dla nas wieści z zewnątrz – te o naszych rodzinach i te o prawdziwej sytuacji w kraju oraz reakcjach świata (na wprowadzenie stanu wojennego – red.). Drugiego dnia pobytu założono nam w celi głośnik – nazwany zaraz nocnikiem ze względu na treść płynących z niego informacji.
Przez pierwsze dni nie mieliśmy prasy, nie było jeszcze odwiedzin, lekarze i klawisze unikali rozmów o tym, co dzieje się na zewnątrz obozu. Wiadomości radiowe były więc słuchane uważnie. Funkcjonował jedynie pierwszy program, a dzienniki nadawano w ciągu dnia co godzinę. Najwięcej wiadomości zawierały dzienniki o siódmej rano i wieczorne – o dziewiętnastej i dwudziestej pierwszej.
Tego ostatniego do świąt nie dało się słuchać, bo radiowęzeł kończył właśnie wtedy pracę. Dopiero od Wigilii przedłużono czas gaszenia światła do dwudziestej drugiej, do tej też godziny działał radiowęzeł. Pierwszego dziennika słuchało się jeszcze w łóżkach. Ja większość tych porannych wiadomości przesypiałem. Ci, którzy słuchali, gdy było coś ciekawego, od razu podnosili alarm albo później opowiadali wszystko szczegółowo. Tak było na przykład z oświadczeniem Urbana, które narobiło tyle szumu – puścili je tylko rano. Podobnie zrobili z informacją o emigracji polskiego ambasadora w Japonii,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta