Urodzony, by latać
Armand Duplantis sześć razy pobił rekord świata w skoku o tyczce i wyrasta na postać, której lekkoatletyka potrzebowała po odejściu Usaina Bolta, choć Szwed jest raczej grzecznym chłopakiem z sąsiedztwa.
Wszystko zaczęło się trzy lata temu w Toruniu podczas mityngu Copernicus Cup, właśnie tam niepozorny 20-letni chłopak pierwszy raz poleciał pod niebo. Pokonał poprzeczkę zawieszoną na wysokości 6,17 m – to tak, jakby przeskoczył nad żyrafą. Wyżej latać już nie chciał, rzucił tylko sędziom: „Zostawię sobie to na kolejny raz”.
– Atmosfera była fantastyczna, publiczność dała mi mnóstwo energii. Wszyscy na trybunach chcieli, żebym pobił rekord, i ja też tego chciałem. Pragnąłem dać show. Ten moment, kiedy przeskoczyłem poprzeczkę… W mojej głowie i sercu działo się tyle rzeczy, że aż trudno to opisać. Jakbym spacerował w chmurach. To był szalony dzień, to wszystko wydaje się nierealne – mówił później „Rz”.
Ukrainiec Siergiej Bubka, kiedy pierwszy raz ustanawiał rekord świata, był tylko kilka miesięcy starszy od Duplantisa. Francuz Renaud Lavillenie, któremu Szwed odebrał najlepszy wynik w dziejach konkurencji, miał 27 lat, kiedy oddał swój skok życia. Obaj przyznawali, że Duplantis dojrzeje do wybitności, bo talentem ich przerasta. Rozpoczęcie wyścigu z historią było jedynie kwestią czasu.
Kiedy on szykował się do rekordowej próby, Lavillenie miał swoje zawody w Rouen. Dzień wcześniej apelował do kibiców, żeby włączyli w telefonach tryb samolotowy i nie śledzili tego, co dzieje się w Toruniu. Prosił nawet Duplantisa...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta