Gdy spotkałem ludzi z lewicy, byłem zachwycony
Wydawało mi się, że jestem bardzo postępowy, a gdy poznałem socjaldemokratki z Danii, ze Szwecji, z Francji, Niemiec, Hiszpanii i ich poglądy na prawa kobiet, na macierzyństwo i na równość, to się musiałem uderzyć w piersi, bo wyszło na to, że jestem okropnie zaściankowy. Po pięciu latach [w PE] wróciłem do Polski jako prawdziwy socjaldemokrata, dla którego wszystkie te kwestie są oczywiste.Rozmowa z Andrzejem Szejną, wiceministrem gospodarki i integracji europejskiej w rządach Millera i Belki
Miał pan 28 lat, gdy został pan wiceministrem gospodarki. Najmłodszy członek rządu w historii – tak o panu mówiono. Czego w resorcie oczekiwano od takiego młodego człowieka?
Ministrem gospodarki był wówczas Jerzy Hausner i on mi zaproponował to stanowisko. Miałem już doświadczenie rządowe, bo wcześniej byłem doradcą ministra finansów. A minister Hausner chciał, żebym zajmował się przyciąganiem inwestycji zagranicznych do Polski i wspieraniem polskiego eksportu. Uznał, że skoro władam biegle kilkoma językami obcymi i miałem czystą kartę, to nadawałem się do kontaktu z inwestorami.
O co chodziło z tą czystą kartą?
O to, że w końcówce PRL-u byłem nastolatkiem, zatem nie należałem do PZPR-u ani do innych organizacji okołopolitycznych. W tamtym okresie, a mówimy o kadencji 2001–2005, dla inwestorów miało to znaczenie. Młody człowiek, prozachodni, proeuropejski, po stażu w Katedrze Prawa Międzynarodowego SGH, krótko mówiąc, przedstawiciel nowego pokolenia pasował inwestorom. Osobiście bałem się, że to może być za wcześnie. Że nie będę autorytetem dla partnerów biznesowych, ale okazało się, że zarówno wiek, jak i wykształcenie były moimi atutami. Najlepszym dowodem jest to, że przyciągnąłem do Polski Toyotę. Walczyłem też o Hyundaia, ale to mi się nie udało, bo zabrakło czasu. Paradoksalnie najbardziej przeszkadzała...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta