Kręta droga do prostoty
„Wszystko wszędzie naraz” serwuje nam popkulturowy egzystencjalizm na sterydach podany w barokowo przerysowanej i absurdalnej formie.
Historia na pierwszy rzut oka wydaje się nieskomplikowana. Jest główna bohaterka Evelyn, która mniej lub bardziej udolnie stara się zarządzać chaosem zwanym życiem, łącząc w jednej roztargnionej osobie role żony, matki, opiekunki niedołężnego, ale wciąż złośliwego ojca oraz współprowadzącej rodzinną pralnię.
Jest jej cichy i troskliwy mąż Waymond, który przez niekończące się zabieganie Evelyn nie potrafi wręczyć jej papierów rozwodowych. Jest wreszcie córka Joy, która w kontrze do własnego imienia pozostaje życiowo zagubiona, nieszczęśliwa i niezdolna do zawiązania relacji z matką (i vice versa).
Jednak już po 30 minutach seansu twórcy tego filmu, obsypanego nagrodami i walczącego o Oscary w 11 nominacjach, wciskają tytułowy przycisk „wszystko wszędzie naraz”. Tym samym wrzucają nas na gargantuiczny rollercoaster wrażeń, który nie chce się zatrzymać. Bo gdyby pokusić się o gatunkowe zakwalifikowanie filmu, to należałoby określić go mianem obyczajowego komediodramatu science fiction z elementami filmu akcji. Dodatkowo zagranego w konwencji postironicznego mrugania do widza, co krótszymi momentami stanowi narracyjny atut filmu, a dłuższymi budzi jednak znużenie, przechodząc niekiedy w egotyczną sztukę dla sztuki.
Przeciążenie rzeczywistością
Gdziekolwiek spoglądałem,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta