Marsz ku Ziemi czystych
Im bardziej nacjonalistyczne stają się Indie, tym silniej budzą się etniczne i religijne separatyzmy. Teraz głowę podnosi narodowy ruch sikhijski, któremu marzy się niepodległy Khalistan w indyjskiej prowincji Pendżab.
Niemal półtora miliona ludzi przed ekranami telefonów i telewizorów, przeszło 2 miliony policjantów w stanie pogotowia, jedna z kluczowych prowincji na granicy stanu wyjątkowego oraz sąsiedni kraj pouczony i zdyscyplinowany do działania – to bieżący bilans gorączki, o jaką przyprawił rząd Indii charyzmatyczny samozwańczy kaznodzieja Amritpal Singh. Zaledwie 30-letni Singh w ciągu ostatniego roku wyrósł na lidera sikhijskich separatystów, którym marzy się Khalistan, „kraina” czy „ziemia” Czystych – mająca przypuszczalnie obejmować zlokalizowaną u północno-zachodnich rubieży Indii prowincję Pendżab.
Starsi Hindusi mogą mieć déjà vu. – To, co widzimy dziś w Pendżabie, zdecydowanie każe myśleć, że wracamy do mrocznych czasów partyzantki. Panuje atmosfera strachu – mówił w rozmowie ze stacją BBC były szef policji w Pendżabie. Inni mitygują. – Nawet jeśli sentyment dla separatyzmu całkowicie nie umarł, utracił jednak poparcie społeczne jeszcze w latach 90. Nie każdy w tym stanie wspiera ludzi takich jak Amritpal Singh i ich żądzę działań opartych na przemocy. To wciąż niewielki ułamek populacji – ripostował szefowi policji naukowiec z lokalnego Guru Nanak Dev University, profesor Parminder Singh (trudno o sikha, który nie nazywałby się Singh).
Jak to zwykle bywa,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta