Urojona neutralność
W sprawach religii zazwyczaj wszystko jest na opak. Najbardziej żarliwi są w swojej wierze ateiści. A to, co miało być najbardziej postępowe, okazuje się cofać nas najdalej, aż do czasów archaicznego pogaństwa.
Zdarzyło mi się ostatnio uczestniczyć w bardzo pouczającej dyskusji. Takiej, która – jak mi się wydaje – mogła jednocześnie toczyć się w wielu innych miejscach w Polsce. Pozornie dotyczyła rzeczy mało istotnej, jak to, czy nazwanie szkolnego kiermaszu „wielkanocnym” jest wykluczające dla dzieci z rodzin niewierzących bądź praktykujących inną religię. I czy w związku z tym nie lepiej byłoby go dookreślić bardziej „neutralnym i inkluzywnym” przymiotnikiem „wiosenny”. Proszę mi wierzyć, temperatura sporu, a także rozbudowanie argumentacji z obu stron starczyłoby spokojnie nie na jeden felieton, ale kilka esejów.
Moim ulubionym momentem w całej dyskusji był głos pani, która jest muzułmanką i jako taka stanęła w obronie „wielkanocnego” nazewnictwa. A raczej szacunku dla własnej tradycji...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta