Powikłania systemu

Błędy lekarzy, choćby prawem statystyki, czasem się zdarzają. Ale czy ofiary bądź ich rodziny muszą czekać latami na odszkodowania?

Sześciomiesięczna dziewczynka zmarła dwa dni po tym, gdy pielęgniarka w szpitalu klinicznym pomyliła się, podając leki. Zamiast trafić przez sondę do żołądka dziecka, zostały wstrzyknięte do wenflonu. Dziewczynka doznała wstrząsu. Jej rodzinie na rekompensatę przyszło czekać pięć lat.

– Tyle czasu toczyła się sprawa o odszkodowanie. Rekompensatę wypłacił ubezpieczyciel szpitala. Zasądzono 250 tys. zł dla każdego z rodziców i po 50 tys. zł dla rodzeństwa i babci – mówi Jolanta Budzowska, radca prawny, wspólnik w kancelarii Budzowska Fiutowski i Partnerzy.

W jednym z warszawskich szpitali błędnie przeprowadzono intubację. Pacjent miał mieć operowaną krzywą przegrodę nosową. Zabieg nie ratował więc życia, miał jedynie trochę poprawić jego komfort. Po drugiej nieudanej próbie intubacji rezydentka nie wyjęła rurki z gardła pacjenta. Przez kwadrans blokowała możliwość oddychania. Pacjent zmarł.

– W szpitalu powołano nawet komisję ds. zdarzeń niepożądanych, ale szpital nie podjął kroków, by doprowadzić do ugody i wypłacić odszkodowanie żonie i siostrze zmarłego – mówi Tymoteusz Zych, radca prawny.

Każdy prawnik reprezentujący pacjentów może godzinami opowiadać o nieszczęściach, które spotkały jego klientów i ich rodziny. I o procesach, które toczą...