Zdrada nad Dnieprem
W Ukrainie wciąż znajdują się ludzie gotowi kolaborować z Rosjanami. Wraz z wyzwalaniem kolejnych terenów wagi dla Kijowa nabiera nie tylko kwestia ukarania zdrajców, ale i uniknięcia takiej formy rozliczeń, która na lata zasiałaby nienawiść między samymi Ukraińcami.
Do uszkodzonego przez rosyjskie rakiety bloku w Charkowie wchodzi oddział Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). Uzbrojeni w długą broń funkcjonariusze stają przed wejściem do mieszkania na ostatnim piętrze i krzyczą, by otworzyć drzwi. W środku zastają przestraszonego mężczyznę około pięćdziesiątki. Oficerowie na telefonie pokazują mu zdjęcia i memy, jakie publikował w internecie. Wśród nich są m.in. wyrazy poparcia dla Władimira Putina albo obwinianie Stanów Zjednoczonych o wywołanie wojny.
„Wspierałeś rosyjską armię?”, pyta mężczyznę jeden z oficerów SBU. Ten mruczy coś pod nosem i odwraca wzrok, a następnie, chowając twarz w dłoniach, zapewnia, że wszystko sobie przemyślał. Funkcjonariusze żartują, że pewnie dopiero kiedy przyszli do jego mieszkania. 50-latek przyznaje, że tak, po czym zostaje zatrzymany pod zarzutem kolaboracji z najeźdźcą.
Ten mieszkaniec Charkowa, zatrzymany w połowie maja 2022 r., to tylko jeden z setek obywateli Ukrainy, którzy w czasie rosyjskiej inwazji zdecydowali się na różne sposoby wesprzeć okupantów. Im dłużej trwa wojna i im więcej terytoriów odzyskują ukraińskie oddziały, tym więcej osób oskarżanych o kolaborację trafia w ich ręce. Dla władz w Kijowie oraz i tak już obciążonego wymiaru sprawiedliwości oznacza to dodatkowe wyzwania...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta