Dług publiczny rośnie? Nie lękajmy się!
Historia powojenna nie zna przypadku bankructwa państwa zadłużonego we własnej walucie. Dalszy wzrost poziomu długu Polski niczym poważnym nam nie grozi.
Projekt budżetu na 2024 r. przewiduje wzrost deficytu sektora publicznego (w tym budżetu państwa) oraz – w konsekwencji – wzrost poziomu długu publicznego. Nie trzeba dodawać, że nie pochwalają tego wszystkowiedzący komentatorzy i politycy opozycyjni. Mowa jest o „niechlubnych rekordach” oraz „ryzyku kryzysu fiskalnego”.
Istotnie, arytmetyka wskazuje, że dług publiczny w przeliczeniu na jednego mieszkańca przekroczy wkrótce 40 tys. zł. „Szary obywatel” może więc odczuwać pewien niepokój. Często pojawia się pytanie o to, czy aby przyszłe pokolenia („nasze wnuki”) będą w stanie spłacać kumulujący się dług publiczny.
Nieuprawnione pytanie
Otóż pytanie to jest nieuprawnione. Sugeruje ono, że my, jako indywidualni obywatele, jesteśmy coś komuś dłużni. Tymczasem w tym przypadku zadłużony jest sektor publiczny, najogólniej mówiąc – „państwo”. Państwo (w tym jego wyspecjalizowane agendy odpowiedzialne za wypłatę emerytur, oświatę, zdrowie publiczne, obronę narodową itp.) prawie zawsze i prawie wszędzie wydaje na „swoje” potrzeby więcej pieniędzy, niż wynoszą jego bieżące dochody biorące się głównie z podatków i parapodatków nakładanych na sektor prywatny (ten ostatni składa się z gospodarstw domowych i przedsiębiorstw).
Różnicę pomiędzy wydatkami a dochodami – czyli deficyt fiskalny – państwo pokrywa, pożyczając brakujące mu pieniądze. Ale...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta