Orbán nie cofnie się przed niczym
Węgry bezkompromisowo realizują swoją politykę „suwerenności”, nie natrafiając na żaden znaczący opór w Unii Europejskiej – twierdzi były dyrektor Centrum Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego.
Stojący na czele obozu samodefiniującego się jako „pokojowy” (béke párti) węgierski jedynowładca Viktor Orbán, urodzony napastnik, znowu zagrzewa do walki. Nie tylko z rozproszoną i słabą opozycją, definiowaną przez tamtejszy rząd jako „obóz wojny”, gotowy pomagać Ukrainie oraz przekazywać jej pieniądze i broń, a nawet „naszych chłopaków”.
Tym razem, nadal rządząc dekretami wprowadzonymi w okresie pandemii, a utrzymanymi „ze względu na wojnę”, premier Węgier proponuje nowe fronty walki. We wpisie na Facebooku sięga po ulubioną terminologię piłkarską: „Narodowe konsultacje, wybory do Parlamentu Europejskiego i samorządowe: my zajmujemy całe boisko, oni się bronią”.
Znowu klasyczny orbánowski chwyt – wyrazisty podział na my i oni oraz niemniej wyraziste kreowanie obozu przeciwnika, a nawet wroga w zdominowanych przez rząd mediach.
Gwizdek z Brukseli
W ramach przygotowań do kolejnych już „narodowych konsultacji”, czyli narzędzia stosowanego do podsuwania potencjalnym wyborcom pożądanych przez rząd treści, co wybitny politolog András Körösényi nazywa „demokracją plebiscytową”, gabinet Orbána raz jeszcze uruchomił w całym kraju akcję plakatową. Najgłośniejszy z nich przedstawia szefową Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen oraz Alexa Sorosa, syna multimiliardera wywodzącego się z Węgier, George’a Sorosa, którego od...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta