NATO to polska szansa na pokój. Rosja jej nie ma
Prezydent Rosji uzyska w tych dniach kolejny mandat do sprawowania swojej zbrodniczej i antynarodowej polityki. Ogłosi swój triumf, pardon, przyjmie wyrażoną w drodze wyborów wolę narodu z pokorą, by dalej słać w roli mięsa armatniego na ukraiński front tysiące młodych ludzi.
To była wczesna wiosna 1993 roku, choć nie wykluczam, bo pamięć bywa zawodna, że kilka miesięcy wcześniej. Polska droga do NATO była jeszcze długa i zawiła, rzekłbym: sprawa wciąż wyrywała się marzeniom. A jednak gdzieś tam ktoś w Warszawie pomyślał, a w Brukseli wyrażono zgodę. W ramach oswajania nas z mglistą jeszcze perspektywą członkostwa w sojuszu umożliwiono grupie polskich dziennikarzy zapoznanie się z bazami paktu.
Najpierw było więc Ramstein, potem wizyta w brukselskiej centrali, na koniec szybka wyprawa do siedziby północnego dowództwa, czyli norweskiego AFNORTH. Gospodarze byli nadzwyczaj uprzejmi i otwarci, choć przy okazji zwiedzania hangarów z odrzutowcami jednemu z amerykańskich oficerów wyrwało się: „Nigdy nie przypuszczałem, że będę dziennikarzom z komunistycznego kraju pokazywał kokpity F-16”. W przeciwieństwie do kolegów nie próbowałem wepchnąć się do kabiny, choć nikt tego nie zabraniał. Po...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta