Polski trener nieobecny w Europie
Co takiego mają trenerzy piłkarscy z Islandii, Wysp Owczych, Litwy i Białorusi, że dostają pracę poza ojczyzną, a nie ma ani jednego polskiego szkoleniowca w najwyższej lidze żadnego europejskiego kraju?
Udało się dźwignąć piłkarską infrastrukturę, poprawić opakowanie rozgrywek Ekstraklasy, doczekaliśmy gwiazd wielkiego formatu nie tylko w bramce, a i ze szkoleniem młodzieży coś ruszyło.
Jest jednak jedna „wioska Galów” polskiego futbolu, która w XXI wieku wciąż stawia opór rozwojowi. Temat, w którym od dawna nic nie może drgnąć, to marka polskich trenerów w Europie i praktycznie całkowita nieobecność naszych szkoleniowców w zachodnich klubach. Czemu tak jest i co mogłoby to zmienić?
Co z tym Markiem Papszunem
Dyskusja wróciła za sprawą sytuacji Marka Papszuna. Droga, którą przebył jako trener Rakowa Częstochowa – od trzeciego szczebla rozgrywek po Puchar Polski i mistrzostwo kraju – była imponująca i wręcz niespotykana w skali kontynentu. Gdy więc rozstał się z klubem, a prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej (PZPN) Cezary Kulesza nie powierzył mu reprezentacji, można było się spodziewać, że oto jest szkoleniowiec, który dostanie zagraniczną pracę – nie w czołówce, ale może chociaż w Top 20 lig Europy.
By wymienić wszystkich zainteresowanych zatrudnieniem Papszuna, przynajmniej według ścigających się na newsy na ten temat mediów, trzeba wziąć głęboki oddech i kilka razy zmieniać akcent: Maccabi Hajfa, Olympiakos Pireus, Aris Saloniki, Dynamo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta