Nikt tak pięknie nie cierpiał
Rafael Nadal uczył nas, że sensem sportu jest przede wszystkim nieustanna niezgoda na porażkę – z rywalami, a chyba jeszcze bardziej z samym sobą.
Kiedy Tennis TV zapytał kilka lat temu czołowych zawodników, kogo wybraliby do rozegrania jednego seta, od którego zależałoby ich życie, większość odpowiedziała: „Rafael Nadal”. Chłopak z Manacor przez blisko dwie dekady na światowych kortach nie tylko wygrał 22 turnieje wielkoszlemowe i stworzył z Rogerem Federerem oraz Novakiem Djokoviciem prawdopodobnie najwybitniejszy tercet w dziejach tej dyscypliny, ale także stał się synonimem sportowego wojownika – takiego, którego można zranić, ale nie da się go zabić – choć nigdy nie bił się na pięści. Pokonał go dopiero czas.
Świat poznał Nadala jako pirata w koszulce bez rękawów, spodniach do kolan i z bandaną na głowie. Sprawiał wrażenie takiego, który nie uwodzi, lecz podbija, wchodząc z łobuzerskim uśmiechem i nagim bicepsem do świata, gdzie kanony elegancji wyznaczał Federer. „L’Équipe” w 2006 roku nazwała go wręcz „konkwistadorem”. Dopiero z czasem dostrzegliśmy, że jego mocarna pierś kryje czułe serce, a za obliczem wściekłego byka chowa się dobry chłopak, który spokój odnajduje wyłącznie w rodzinnym domu, poślubił dziewczynę z sąsiedztwa i boi się ciemności, wody oraz psów, ale nie łez.
Właśnie zwyczajność oraz ludzka niedoskonałość objawiająca się w maniakalnym ustawianiu bidonów przy ławce na korcie czy gestami przed...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta