Potępienie Fausta
W spektaklu Wojciecha Farugi w Narodowym są odwołania do Holokaustu, II wojny światowej, jest krytyka chciwości i obłudy Kościoła oraz rządów totalitarnych. Są Wałęsa, Chaplin, Hitler i Maria Callas. Brakuje tylko Matki Teresy i psa Baskerville’ów.
Nie można czegoś robić „przy okazji”, a potem dziwić się, że to nie wyszło. Wszystko jedno, czy piecze się ciasto, czy wystawia „Fausta”, choćby w Teatrze Narodowym. Wojciech Faruga zdecydował się na to drugie i wyszedł niezły zakalec.
Dlaczego uważam że ten „Faust” powstawał przy okazji? Faruga, przygotowując go, miał na głowie niezakończoną rozbudowę Teatru Polskiego w Bydgoszczy, którą wraz z zakończoną kadencją dyrektorską pozostawił swemu następcy, a jednocześnie zgodził się przyjąć kolejną dyrekcję, tym razem w Teatrze Dramatycznym w Warszawie, którego, jak wiadomo, sytuacja jest dramatyczna.
Przesadziłbym, pisząc, że w tym spektaklu nie ma nawet haustu z Fausta. Parę haustów jest, ale żaden głęboki.
Goethe pisał swe dzieło przez sześć dekad....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta