Gdyby Dickens żył za Stalina
Dwie powieści historyczne od naszych sąsiadów pozwalają spojrzeć na lata powojenne i stalinizm oczami dzieci. W zależności od przypadku i szczęścia mogła to być pełna uśmiechu bajka o czerwonej czarownicy albo krwawy horror o wilczych dzieciach.
Szczerze mówiąc, nie wiem, co bym zrobił, gdyby nie wydawnictwo KEW, czyli Kolegium Europy Wschodniej. Dla kogoś zainteresowanego literaturą i historią naszego regionu – zarówno idąc szlakiem karpackim, jak i bałtyckim – jest to podstawowa instancja, do jakiej należy się kierować po książkowe nowości oraz klasykę naszych sąsiadów.
Na koniec jesieni dostaliśmy dwa tytuły, które można z inspiracją czytać równolegle. A to dlatego, że są to książki o dzieciach i – co jeszcze ważniejsze – jest to literatura dziecięca także w wymiarze narracyjnym. To właśnie oczami najmłodszych bohaterów, za pośrednictwem ich wyobraźni i języka poznajemy powieściową rzeczywistość.
Pierwsza z nich to „Mam na imię Marytė” 58-letniego Alvydasa Šlepikasa z Litwy. Książka być może niektórym już znana, bo to drugie wydanie tej pozycji w przekładzie Pauliny Ciuckiej.
Druga z premier to „Mała towarzyszka i listy” Leelo Tungal, kolejna powieść z autobiograficznej trylogii 77-letniej prozaiczki, dramatopisarki i poetki z Estonii. Pierwszy tom – „Mała towarzyszka i dorośli” (w przekładzie Marty Perlikiewicz) – ukazał się w KEW w 2022 r.
Zarówno „Mam na imię Marytė”, jak i „Mała towarzyszka” to powieści historyczne, opowiadające o bezpośrednich latach po II wojnie światowej, tuż po...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta