Płomień
Wiedząc, że jest tu potrzebny tylko na chwilę, jest w stanie uczynić tę chwilę – z perspektywy człowieka – nieskończenie długą. Przeciągnął ją już do z górą dwóch tysięcy lat i ma potencjał na drugie tyle. O ile będzie pamiętał, że jest tylko świecą. Nie sam siebie zapalił i nie on zdecyduje, kiedy wolno mu zgasnąć. Mój przyzwyczajony do mroków wzrok pokochał światło świecy, tak samo jak moja zanurzona w ciemnościach dusza kocha Kościół.
Dlaczego płaczesz?” – spytałem wczoraj wieczorem mojego syna. „Bo jest mi smutno, że już zaraz skończą się roraty”.
Smutno jest mu też, kiedy o piątej rano wyrywam go ze snu, ale ten akurat smutek szybko mija. Rozpraszają go, jak mrok wokół siebie, światła świec. Tych dwóch w naszych dłoniach i kilkudziesięciu płonących przed ołtarzem. Wnętrze kościoła, od wielu lat tak dobrze już opatrzone i poznane, staje się w odrobinę tylko rozproszonych, ledwie napoczętych płomieniami świec ciemnościach, bogatsze i prawdziwsze niż za dnia. To wnętrze potrzebuje ciemności, żeby stać się sobą. I ze względu na nią, tylko w niej, palić mają się po co płomyki świec. W tych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta