Jak łatwo przestać być człowiekiem
W dobie powszechnego kryzysu mieszkaniowego i niemocy państwa w tym sektorze gospodarki szansa na poważne zajęcie się problemem bezdomności jest niemal równa zeru. A szkoda.
Popularny żart głosi, że aby tradycji świątecznej stało się zadość, puste miejsce przy wigilijnym stole powinno pozostać puste – w końcu żaden niespodziewany gość nigdy przy nim nie zasiadł. Nie mam śmiałości, aby zaproponować ci, czytelniku, jedną z wielu inicjatyw włączających osoby samotne i wykluczone do wspólnego świętowania Bożego Narodzenia, choć to z pewnością byłby dobry pomysł. W zamian postaram się rzucić nieco światła na grupę ludzi najbardziej wykluczonych ze wszystkich – osób doświadczających bezdomności.
Bezdomność to nie tylko brak miejsca zamieszkania – to ostateczny problem społeczny. To mozaika tysięcy ludzkich nieszczęść, dramatów, systemowych zaniedbań, chorób, traum, uzależnień i wielu innych czynników, które popychają ludzi ku bezdomności oraz nie pozwalają im się z niej wyrwać. Ostateczność bezdomności rozumiem jako najgłębszy poziom degeneracji społecznej, na jaki narażone są osoby w kryzysie, choć oczywiście każda osoba żyjąca na ulicy doświadcza tego w inny sposób, niekoniecznie skrajny.
Wiele rzeczy, które kojarzymy z przyczynami bezdomności, np. alkoholizm, może być także jej skutkami. Są to tzw. czynniki wykluczające – bardzo często to one doprowadzają człowieka na skraj marginesu społecznego i nie pozwalają mu na powrót na łono społeczeństwa. Może to być choroba alkoholowa,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta