Tym i jego kolęda z „Misia”
Stanisław Tym jak mało kto wpłynął na nasze poczucie humoru i widzenie Polski. A przecież wiele jego poglądów Polaków by zaskoczyło. A może nie?
Wiele po śmierci Stanisława Tyma (6 grudnia) napisano, ale chyba jednak nie wszystko. Z pewną dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że było dwóch Stanisławów Tymów. Jeden bawiący nas skeczami, żartami, felietonami oraz komediami. I drugi – sceptyk, a wręcz pesymista, jeśli chodzi o naturę człowieka oraz polityki. To się zresztą nie wyklucza, a wręcz łączy i stanowi kanon wśród komediopisarzy: śmieją się z nas i z siebie, bo nie mają innego wyjścia.
Kim więc był Stanisław Tym poza tym wszystkim, co sobie wyobrażamy, z czego też się śmiał, choć o tym potem.
W zbiorze „Mamuta tu mam” z podtytułem „Utwory zebrane spod łóżka” (Biblioteka Latarnika, 2005) fragment otwierający tom, zatytułowany „Stanisław Tym Życio (Rys. z pamięci)” brzmi: „Urodziłem się przed wojną, która wybuchła, gdy miałem dwa lata. Wraz z całym narodem wziąłem zatem udział w tej wojnie, którą po sześciu latach wygrałem. Wtedy rozpocząłem, również z całym narodem, walkę o zwycięstwo socjalizmu. Po mniej więcej 50 latach walkę tę przegrałem – również wraz całym narodem. Mam więc w swoim życiu jedną dużą wygraną i jedną dużą przegraną. Reszta to przyczynkarstwo”.
W pewnym sensie najsłynniejszą wersją życiorysu Tym przedstawił w „Rejsie”, grając kaowca: „Znamy się mało… więc może...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta