Święta w mieście duchów
Po trzech miesiącach od powodzi wróciłem na zalane wtedy tereny. Niektóre miejsca wciąż wyglądają, jakby żywioł zniszczył je wczoraj. Choć Boże Narodzenie za pasem, dla moich rozmówców, którzy nie mogą wrócić do swoich domów, świętowanie jest ostatnią rzeczą, o jakiej teraz myślą.
Połowy domu nie ma. Jakby ktoś przeciął budynek nożem, niczym karton z papieru. Widać wszystko, co jest w środku. Meble, łóżka, ubrania zalane, brudne od błota. Takich obrazków jest więcej na ziemi kłodzkiej i Opolszczyźnie, które powódź dotknęła w połowie września. A za kilkanaście dni święta…
Niektórym zaproponujemy przenosiny
Miejscowi radzą mi, bym jechał do Radochowa, niewielkiej wsi w okolicy Lądka-Zdroju, bo „tam jest najgorzej”. – W Radochowie jest tak, jakby bomba na niego spadła – słyszę od kogoś.
Rzeczywiście, część miejscowości wygląda, jakby katastrofa nastąpiła wczoraj. Dolne partie wsi są zniszczone, domy wydają się nie nadawać do odbudowy. Na placach, przed budynkami, przy rzece piętrzą się hałdy drzew wyłowionych z wody i pozbieranych z okolicy po uderzeniu żywiołu. Nie przypominają składu drewna, raczej poroży. Poza tym we wsi jest czysto. Śmieci, błoto, wszelkie nieczystości pozbierane.
Uderza brak ludzi na ulicach. Biały dzień, pogoda jak na zimę przyjemna, a miejscowych prawie nie ma. Tylko przyjezdni gapie. Samochody z rejestracjami z innych regionów zatrzymują się, wysiadają z nich ludzie, oglądają, robią zdjęcia i kręcą głowami. Tak, trudno uwierzyć w to, co się widzi. Takie obrazki na ogół znamy z filmów dokumentalnych lub telewizyjnych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta