Monodram w trzech aktach
Jannik Sinner obronił tytuł w Melbourne i potwierdził, że jest dziś na kortach twardych najlepszym tenisistą na świecie. Włoch umocnił się na czele rankingu ATP. Alexander Zverev przegrał finał turnieju wielkoszlemowego po raz trzeci w karierze.
Sinner po tytuł sięgnął bez większych problemów. Wygrał 6:3, 7:6(4), 6:3, na korcie wydawał się wręcz niezniszczalny.
To był mecz, w którym spotkali się teoretycznie dwaj najlepsi tenisiści globu, lider i wicelider rankingu, zwycięzca dwóch Wielkich Szlemów w ubiegłym roku i triumfator ostatniego ATP Finals. Do finału, pomijając niepokojące, ale jednak incydentalne zdrowotne problemy Włocha, obaj doszli bez opóźnień, we wcześniejszych sześciu spotkaniach stracili po dwa sety.
Po cichu można było liczyć, że ci pierwszoplanowi aktorzy męskiego tenisa odegrają w ostatnim akcie Australian Open wielki spektakl, może nawet dramat w pięciu aktach. Mimo że od czasu do czasu napięcie i niepewność były wyczuwalne, to jednak ostatecznie w finale oglądaliśmy trzy akty monodramu.
Strefa bezpieczeństwa
Na deskach Rod Laver Arena rolę protagonisty odegrał Sinner. Niby nic zaskakującego. Był faworytem, bronił tytułu, a to co wyczynia na kortach od zwycięstwa na tych samym obiekcie 12 miesięcy temu przypomina niedawne czasy dominacji Rogera Federera, Rafaela Nadala czy Novaka Djokovicia.
Tyrolczyk od początku 2024 roku w 85 meczach odniósł 79 zwycięstw, zdobył dziewięć tytułów, w tym dwa Wielkie Szlemy – oprócz tego w Melbourne, wygrał bowiem także w Nowym Jorku.
Był w tym samym czasie poddany trudnemu sprawdzianowi odporności...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta