Limuzyna albo taczka
Nowy zarząd ma rok. Jeśli plan się nie powiedzie, fabryka stanie na skraju bankructwa
Limuzyna albo taczka
W "Ursusie" na jeden wyprodukowany ciągnik wypada 1,3 pracownika. Jest to zestawienie szokujące, a jednocześnie mylące. Zgodnie bowiem z projektem z lat siedemdziesiątych zakład produkuje traktor od podstaw. Praca zaczyna się tu w kuźni.
FOT. JACEK DOMIŃSKI
PAWEŁ RESZKA PIOTR WĘGROWSKI
Co Stanisław Bortkiewicz, mianowany w końcu grudnia prezesem spółki "Ursus", odziedziczył po swoim poprzedniku, zarządcy komisarycznym? Po pierwsze, trudną (choć nie tragiczną) sytuację finansową, elegancki gabinet z pełnym barkiem i toyotę - samochód wygodny, lecz posunięty w latach.
Prezes przyniósł ze sobą własny plan wyciągnięcia fabryki z dołka, rewolucyjny w porównaniu z tym, co proponowano wcześniej. Z analizy sytuacji ekonomicznej zakładu wynika, że Bortkiewicz ma rok. Jeśli uda mu się odnieść sukces, będzie mógł pomyśleć o nowej limuzynie. Jeśli nie, to "Ursus" stanie na skraju bankructwa, a wtedy zamiast limuzyny może go czekać taczka.
"Ursus" ma ponad sto lat. Na początku zakład nazywał się bardzo dziwnie - "P7P". Skrót rozwijał się w "posag siedmiu panien", bo siedmiu założycieli przedsiębiorstwa...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta