Podatki i prawo: dlaczego stabilność stała się słowem kluczem?
W dyskusji o tym, czy Polska potrzebuje więcej regulacji, czy deregulacji, najczęściej powtarza się jedno słowo: stabilność. Uczestnicy panelu „Między nadregulacją a deregulacją” wskazywali, że bez przewidywalnych zasad państwo będzie tracić inwestorów i podatników.
Czy polska gospodarka zmierza w stronę stabilizacji, czy raczej dryfuje ku kryzysowi budżetowemu? To pytanie, otwierając dyskusję w ramach debaty, która odbyła się podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu, postawił moderator panelu Piotr Pilewski. Zwrócił uwagę na najnowsze dane budżetowe: dochody na poziomie 647 miliardów złotych, wydatki 918,9 miliarda złotych i deficyt 271,7 miliarda złotych. W zestawieniu z prognozowanym wzrostem PKB o 3,5 procentu liczby te, jak zauważył, mogą budzić obawy.
Demografia i wydatki społeczne obciążają budżet
Były minister finansów Stanisław Kluza informował, że Polska wraz z Rumunią znalazła się w grupie państw z największym deficytem w Unii Europejskiej. – Wkrótce trzeba będzie zdecydować: albo podniesiemy podatki, albo ograniczymy wydatki społeczne – stwierdził. Podkreślał przy tym, że sam wzrost fiskalizmu nie wystarczy, jeśli nie zostaną zmienione priorytety wydatkowe.
Szef resortu finansów w rządzie Jarosława Kaczyńskiego w 2006 roku oraz pierwszy przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego akcentował również wpływ trendów demograficznych. – Coraz mniej osób pracuje, a coraz więcej przechodzi na emeryturę. To równanie nie może się bilansować w nieskończoność – ostrzegał. W jego ocenie konieczne jest nie tylko...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)

