Gorzki smak czekolady przyszłości

źródło: Rzeczpospolita

Za sprawą brytyjskich naukowców nauczymy się produkować tanie i powszechnie dostępne czekolady premium z ziarna kakaowca właściwie dowolnej jakości. Świetna wiadomość? Otóż niekoniecznie.

Jesienny spleen się zbliża, po nim Boże Narodzenie za pasem, zatem kolejny sezon boomu na czekoladę można już uznać za otwarty. Popularny ostatnio mem głosi, że czekolada jest najlepszą inwestycją, bo kupujesz 100 g, a zyskujesz dwa kilogramy. Jednak czy ktokolwiek zrezygnowałby z niej, bo od jej nadużywania przybywa krągłości tu i tam? Zwłaszcza że wiedza, iż czekolada, póki gorzka i zawierająca ponad 60 proc. kakaowej istoty w ostatecznym produkcie (najlepiej ok. 70-75 proc.) oraz jedzona z umiarem, wpływa dobroczynnie na nasze zdrowie, a nie tylko samopoczucie, jest dziś powszechna.

W kwestii jakości czekolady jest tak, że na rynku są produkty doskonałe, dobre i te gorsze. I nie chcę tu wspominać znanych ludziom mojego pokolenia peerelowskich „wyrobów czekoladopodobnych z masy tłustej w opakowaniu zastępczym”, z których najlepsza była moim zdaniem „Pani Twardowska”. Niektórych dosłownie nie dało się jeść nawet „na głodniaka” pod trzepakiem i już człowiek wolał kromkę chleba z wodą i cukrem.

Jak na stole Jana Sobieskiego

Sam proces produkcji czekolady przez ostatnie 300 lat, kiedy ziarno kakaowe jest coraz powszechniej dostępne w Europie, ulegał kolejnym, nie boję się tego słowa, rewolucjom. Dlatego bardzo byśmy się zdziwili zarówno jedząc czekoladę taką, jaką spożywali Majowie, jak...