Gdzie Rzym, a gdzie Krym
POLEMIKA
Udzielanie pouczeń Bukowskiemu drażni moje poczucie dobrego smaku
Gdzie Rzym, a gdzie Krym
BOHDAN S KARADZIńSKI
Moje lektury harców Stefana Bratkowskiego skutkują jednakowo często kiwaniem z uznania głową, co wzruszaniem ramion, lecz mam go za dżentelmena pióra. To ostatnie mniemanie poważny odniosło szwank po felietonie "Bukowski" opublikowanym w "Rzeczpospolitej" -- ("Plus Minus" 14/ 98) .
Jeśli autor "Moskiewskiego procesu" istotnie powiedział gdzieś, że "w Rosji nie ma ani jednego przyzwoitego człowieka, a kto był mądry, to zgłupiał" -- precyzją i roztropnością nie zgrzeszył. Ja tego nie słyszałem, świadkując dziesiątkom jego wywiadów i rozmów. I ciągnąc samemu, raz po raz, "Wołodię" za język na wszelkie możliwe tematy, gdy tłukłem się za nim od Warszawy, do Katowic i Krakowa, aż po Białystok. Krytycyzm Bukowskiego dotyczy rosyjskiej sceny politycznej. Nie zaś rosyjskiego narodu! Bronił go nawet w Białymstoku wywodząc, iż wiadome zbrodnie obciążają komunizm, nie zaś ogół rosyjskich ludzi. Może Stefan Bratkowski lepiej ocenia politykującą Moskwę. Zostawmy to dla protokółu rozbieżności tak z Bukowskim, jak i wyżej podpisanym.
Ale udzielanie temu dawnemu "zawodowemu łagiernikowi" i wygnańcowi -- pouczeń, gdzie on teraz...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta