Harcowały moczystópki
WINDSURFING
Klasa średnia i młodzi luzacy bawią się razem
Harcowały moczystópki
PAWEł RESZKA
Wiało słabo, ale na Hel i tak zwalili się windsurfiści. Niektórzy tłukli się setki kilometrów bez najmniejszej pewności, że uda się wykonać chociaż jeden ślizg. Dlaczego? "Żeglowanie na desce w porównaniu z żeglowaniem na łódce to jak jazdasportowym motorem i jazda miejskim autobusem" -- mówią deskarze.
Na takie stwierdzenie większość żeglarzy popuka się w głowę i sypnie milionem opowieści. Będzie o szkwałach, przechyłach, braniu wody przez burtę, rufę, a nawet dziób, czyli o akcjach, które "moczystópkom" z desek nigdy się nawet nie przyśnią. Na to wszystko przyzwoity deskarz odpowiada "moczydupkom" z jachtu: "Podwójnego salta to chyba na swojej omedze nie zrobisz".
Trzeba przyznać, że jest w tym sporo racji. W dodatku na niekorzyść żeglarzy przemawia to, że w długi weekend na Zatokę Pucką zjechało około stu windsurfistów, żeglarzy zaś trudno było wypatrzyć. Niektórzy uważają, że ostatnie dni można uznać za początek windsurfingowego sezonu. Oczywiście pojęcie "początek" jest względne, bo najwięksi "wariaci" zaczynają, kiedy z zatoki odejdą pierwsze lody.
Miało wiać
Na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta