Budzik Kieżuna
Budzik Kieżuna
Nudni mówcy, przeciągający w nieskończoność swoje prelekcje, niestety nie należą do rzadkości. Nawet jeśli mają coś szczególnie ważnego do powiedzenia nie potrafią mówić równocześnie do rzeczy i do ludzi. A nadomiar złego nie potrafią zmieścić się w czasie. Sposób na tę dolegliwość -- szczególnie rozpowszechnioną wśród akademików -- znalazł profesor Witold Kieżun. Występując często w roli moderatora akademickich dyskusji i seminariów zabiera ze sobą budzik. Jeśli w programie seminarium na wystąpienie docenta Xczy profesora Z zarezerwowano 15 minut, to po upływie tego czasu budzik Kieżuna głośno oddzwania czas, dając tym samym do zrozumienia, że pora kończyć. Może z czasem różni mówcy wyposażą się w budziki wewnętrzne. Jeśli bowiem nie będą w pełni kontrolowali swoich wypowiedzi, nikt ich nie będzie słuchał. Chyba że przez grzeczność.
e. b.