Bójka na kije
SZTUKA
Ten dziwny obraz rzuca światło na to, co człowiek czyni najgorszego
Bójka na kije
WITOLD ZALEWSKI
Stoją naprzeciw siebie, zapadnięci po kolana w ziemię, jakby wyrastali z czarnej grząskiej gleby, wznoszą do ciosu, ostatniego już chyba, kije z grubą końcówką, za chwilę padnie śmiertelne uderzenie.
Prawdopodobnie w tej chłopskiej bójce chodzi o Mayę, o kobietę. Żądza mordu pcha do walki dwóch mężczyzn, wyglądających jak uosobienie machizmu. Rozkudłany brunet bije z góry, unosi ramię z pałką, ale czy trafi celnie, spływa już krwią, po twarzy i po piersi, jego przeciwnik, jaśniejszy, o potężnej posturze, lewą ręką osłania głowę, aprawą, uzbrojoną w maczugę, bierze od biodra szeroki zamach.
Goya musiał kiedyś podpatrzeć takie jatki. Nie jest to z pewnością pojedynek dla honoru, według pojęć rycerskich Don Kichota. Żadne zasady, nic innego oprócz pragnienia zatłuczenia wroga nie wchodzi tutaj w grę. To obraz gołej nienawiści, dążącej do zagłady drugiego. Nie ma tu rozejmów ani widzów, ani świadków, nikogo kto by czuwał nad przebiegiem rozprawy, żadnych reguł.
Jak zwykle u Goi, tło jest zredukowane do spiętrzenia wzgórz po prawej stronie i do otwartego nieba. Ale właśnie niebo, ukazane na tym obrazie w takim wymiarze, objawia trzeci, ponad dwoma...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta