Kto chce do Moskwy
Na Białorusi do tej pory oficjalnie działa KGB, a jego funkcjonariusze mówią, że w słowie "czekista" jest wiele romantyzmu
Kto chce do Moskwy
Maja Narbutt
Najczęściej jednak w jedynym w Mińsku ogródku kawiarnianym nie ma wolnych miejsc. Wtedy można wejść do jednego z tzw. gastronomów. Wymalowane na oknach misie pląsające wokół samowarów i napisy "Zapraszamy. U nas smacznie", sugerują przytulność.
Kawy nie ma. Herbata jest -- już posłodzona. Nie, nie może być bez cukru -- bufetowa wzrusza ramionami. Do musztardówek leje się słodka ciecz koloru brudnej ścierki. Urzędnicy w skromnych garniturach i sandałach założonych na elastyczne skarpetki jedzą bułki. Gastronom -- połączenie sklepu i bufetu -- to namiastka kawiarni. Jednak usiąść tu nie sposób, przy wysokich metalowych stolikach można jedynie stać.
Dlatego po przemierzeniu kilometrów ulic przybysz z zewnątrz zaczyna kląć i mówić o "mieście, w którym nikt nie pomyślał o ludziach". Niekiedy znajduje ławkę -- ascetyczną i z zasady pozbawioną oparcia, bo przecież nie powinno się bezczynnie siedzieć za długo.
Zajączki i pieniądze
-- Mam takie nieskromne pytanie. Czy może przypadkiem nie idziecie wymieniać waluty? -- zaczepia mnie sprzątaczka w białoruskim "Inturiście". Chce...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)