Pod semaforem czasu
Pod semaforem czasu
Józef Stanoszek, krzepki osiemdziesięciolatek, często wsiada do wagonu razem ze swoim "góralem", na którym w ciągu ostatnich dwóch lat przepedałował 7000 kilometrów. Jedzie ciuchcią do Zaniemyśla, skąd wraca na rowerze. Bądź odwrotnie. - Zależy, z której strony wieje wiatr - uśmiecha się.
Stoi na stacji lokomotywa. Wcale nie taka duża, jak w wierszu Tuwima, przeciwnie, raczej miniaturowa. Ale reszta się zgadza. Stoi i sapie, syczy i bucha, żar z rozgrzanego jej brzucha bucha. Już za chwilę, o 13.38, para zrobi buch i koła pójdą w ruch. Trzywagonowy pociąg przejedzie jednak raptem czternaście kilometrów. W Zaniemyślu tor się skończy. Trzeba będzie znów wrócić do Środy.
I tak cztery razy dziennie. Od poniedziałku do piątku.
Ostatnia w Europie prawdziwa ciuchcia - parowóz ciągnący liczące sobie pół wieku wagony - jeszcze do września ubiegłego roku jeździła zgodnie z rozkładem, także w soboty i w niedziele. Niebawem jednak, jak podała Polska Agencja Prasowa, ostatni maszyniści parowozowi ze Środy pójdą na emeryturę, nowych już się nie szkoli, więc wagony wkrótce pociągnie lokomotywa spalinowa. Ciuchcia przestanie być prawdziwą dymiącą ciuchcią, utraci swą europejską wyjątkowość. Niedawno do lokomotywowni Środa Wielkopolska...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta