Naftowe rozczarowania
Władze Azerbejdżanu i Kazachstanu oparły strategie rozwoju swoich krajów na petrodolarach. Tymczasem dochody z ropy są znacznie mniejsze od spodziewanych.
Naftowe rozczarowania
Baku stało się naftową stolicą regionu. Wciąż jednak inwestycje zachodnie są zbyt małe, aby zbudować "kaspijski Kuwejt". FOT. DAVID TURNLEY (DETROIT FREE PRESS/BLACK STAR)
JACEK CICHOCKI
Ostatnie doniesienia z Azerbejdżanu rozwiewają mit o drugiej Zatoce Perskiej w regionie Morza Kaspijskiego. Nie znaczy to, że w szelfie nie ma ropy. Jej zasoby są po prostu mniejsze, niż przewidywali Amerykanie.
Co gorsza, w najbliższych latach nie będzie kupców na kaspijską ropę. Dlatego międzynarodowe koncerny naftowe wcale nie spieszą się z inwestowaniem dużych kapitałów w tym regionie.
Pierwszym wyraźnym sygnałem, że zmniejsza się zainteresowanie kaspijską ropą naftową, była decyzja Azerbaijan International Operating Company (AIOC), największego konsorcjum naftowego zajmującego się wydobyciem surowca z szelfu kaspijskiego, o odłożeniu budowy rurociągu z Baku do Ceyhan, tureckiego terminalu nad Morzem Śródziemnym. Bez nowego rurociągu niemożliwy jest transport dużych ilości kaspijskiej ropy na światowe rynki, a trasa do Ceyhan wydaje się optymalna. Kierownictwo AIOC podjęło decyzję w listopadzie zeszłego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta