Biorę tych, których znam

źródło: Nieznane

Michał Listkiewicz, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej

Biorę tych, których znam

JAKUB OSTAŁOWSKI

Ciężko jest być prezesem?

MICHAŁ LISTKIEWICZ: Bardzo ciężko. Teraz widzę, że prezes Dziurowicz nie miał łatwego kawałka chleba. Mnie i tak jest lżej, bo znam część spraw i większość ludzi pracujących w związku. Najbardziej denerwuje mnie to, że ludzie stracili inicjatywę. Przychodzą z każdym papierkiem, z każdą drobną sprawą, którą sami powinni załatwić. Zastaję na biurku masę papierów. Przynajmniej połowa nigdy na to biurko nie powinna trafić. Taki system wprowadził mój poprzednik i on wciąż obowiązuje. Zmiana mentalności pracowników PZPN wymaga czasu. Tłumaczę im, żeby brali sprawy w swoje ręce.

Pańska żona mówi, że od ponad tygodnia nastąpiła zmiana na lepsze - o 18.00, najpóźniej 19.00 jest pan w domu. Chyba nie jest aż tak źle być prezesem?

Do pracy przychodzę po 8.00, wychodzę rzeczywiście około 18.00. Dziesięć godzin to chyba wystarczy? Spotkałem niedawno prezesa związku hokejowego Bogdana Tyszkiewicza, który mi poradził, żebym poszedł w jego ślady. On o godz. 7.00 odbywa naradę z sekretarzem generalnym nad planem dnia. Wkracza do związku o 10.00 czy 11.00, kiedy sprawy już są w toku i włącza się w ich wir. O godz. 18.00 - 19.00 podsumowuje dzień z dwoma - trzema...