Długi marsz od komunizmu
Czy ludzie w krajach transformacji mają dość polityki? Czy młode demokracje zagrażają same sobie?
Długi marsz od komunizmu
MAREK HESSEL, KENNETH MURPHY, ANDRZEJ RAPACZYNSKI
Prawo-lewo-prawo w Polsce, prawo-lewo-prawo na Węgrzech, prawo-lewo-prawo w Estonii, prawo-lewo-prawo na Litwie. Wyniki wyborów, jakie odbyły się w krajach dawnego bloku po upadku komunizmu, mogliby dyktować wojskowi specjaliści od musztry. Nawet jeśli się weźmie pod uwagę zaburzenia tego rytmu, a więc lewo-lewo-prawo w Bułgarii, Macedonii, Rumunii i Słowenii, czy prawo-prawo-lewo w Albanii i Czechach, jest jasne, że w wielu krajach marsz do wielopartyjnej demokracji odbywa się w takt wahadła - rządzą na przemian rządy prawicowe i lewicowe.
Oczywiście, istnieją wyjątki. Na przykład, Chorwacja i Serbia, gdzie u steru są lewicowi nacjonaliści; to krwawe plamy na mapie Europy, dziwne hybrydy autorytaryzmu i anarchii. Także wybory w wielu państwach WNP - np. na Białorusi czy w Uzbekistanie - świadczą o tym, że niewiele się tam zmieniło od rozpadu ZSRR.
Wyborcza huśtawka w pozostałych państwach to być może najwyraźniejsza oznaka zdrowia ich młodych demokracji. I rzeczywiście, w zeszłorocznym rankingu Freedom House kraje bałtyckie, Czechy, Polska, Słowenia i Węgry zostały sklasyfikowane jako w pełni ukształtowane demokracje,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta