Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Skok przez piekło

13 listopada 1999 | Sport | MJ
źródło: Nieznane

Żeglarstwo

Bohaterstwo to nic innego jak dobra chemia organizmu.

Skok przez piekło

Marek Jóźwik

Matka chrzestna katamaranu Elżbieta Płażyńska i załoga. Drugi od lewej kapitan Roman Paszke Fot. (C) Łukasz Głowala KFP

Górki Zachodnie pod Gdańskiem, Akademicki Klub Morski, przystań jachtowa: trzy stopnie powyżej zera, wieje zimny wiatr. Dwa stare psy leżą na drewnianym tarasie przy lichym drewnianym domu, gdzie zwykle kręcą się ludzie, wchodzą i wychodzą, a teraz jest pusto, cicho i drzemią psiska. Nawet nie unoszą łbów, kiedy je mijam. Nie chce im się merdać ogonem ani zaszczekać. Nie chce im się udawać, że czegoś pilnują. Chce im się spać, więc śpią na służbie.

Jak komin fabryczny

Roman Paszke powiedział: "Chłopaki pracują przy łódce. Jedź, zobacz rakietę". Ale gdzie cumuje rakieta? Patrzę po masztach. Wiele łódek, wiele masztów. Mam! To nie może być nic innego. To wygląda jak komin fabryczny i jak Krzywa Wieża w Pizie. To jest grube jak żaden maszt. To jest krzywe jak żaden maszt. I jest wyższe od wszystkich innych masztów. To musi być ten jacht. Idę dalej i widzę napis: "Polpharma-Warta". Jednak długo nie szukałem. Katamaran stoi przy ostatniej kei, zasłonięty od lądu dużymi łódkami, które przy nim, z bliskiej...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 1853

Spis treści
Zamów abonament