Trzeba być na miejscu
Polskie kosmetyki wracają na rynki wschodnie
Trzeba być na miejscu
łUKASZ TRZCIŃSKI
W Miraculum potwierdzają, że własne, działające od lat biuro w Rosji, pomogło po kryzysie w utrzymaniu odbiorców
Po załamaniu sprzedaży wywołanym przez kryzys w Rosji, polskie firmy kosmetyczne szukają nowych kontrahentów i sposobów wejścia na wschodnie rynki. Mimo kryzysu i problemów z płatnościami, to właśnie Europa Środkowa, a zwłaszcza Wschodnia, jest eksportową szansą dla polskich producentów.
Tanio, bez pośredników i najlepiej z własnym przedstawicielstwem, które na co dzień informuje o produktach firmy i zapewnia kontakt z odbiorcami - to recepta, według której polscy producenci kosmetyków próbują wracać na rynek Rosji, krajów WNP czy Ukrainy.
Eksport wyrobów kosmetycznych do Europy Środkowej i Wschodniej, który w połowie lat 90. wzrastał o kilkadziesiąt procent rocznie, po rosyjskim kryzysie 1998 r. spadł, a w wielu firmach w 1999 r. ustał zupełnie. Według ostatnich danych GUS, po trzech kwartałach ubiegłego roku sprzedaliśmy tam wyroby kosmetyczne za 98 mln USD o 27,5 proc. mniej niż rok wcześniej. I tak był to eksport prawie 4-krotnie większy niż na inne rynki.
Kryzys się skończył
Ze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta