O pokoleniu
Moje pokolenie wychowało się na filmach Andrzeja Wajdy. Może jest jakiś symbol w tym, że pierwszy jego film nosił właśnie tytuł "Pokolenie". Młodzi wiedzą dziś, że "Wajda wielkim reżyserem jest", ale raczej nie mają pojęcia, czym były dla nas i naszych rodziców "Kanał", "Popiół i diament", a potem - po wielu już latach - "Człowiek z marmuru" i "Człowiek z żelaza".
Stał się Wajda - wbrew wszelkim przeciwnościom i ograniczeniom - jakże wrażliwym kronikarzem swoich czasów, zapisującym losy narodu, zmiażdżonego przez dwie naraz okupacje i sponiewieranego przez pół wieku obcej dominacji. I przypominającym mu nieustępliwie - w różnych wersjach i odmianach - jego korzenie. To, że podnieśliśmy się z kolan - zawdzięczamy również Andrzejowi Wajdzie.
Polskiego Oscara ma już od dawna, amerykański jest wspaniałym dodatkiem za wielki talent. I świadectwem tego, że zawarte w jego sztuce przesłanie o cierpieniu, wolności i honorze - ma wymiar uniwersalny.
Maciej Łukasiewicz