Jak w operetce
Księżna w seicento
Herby, bogato zdobione, wymalowane na grubych kartonach, kosztowały 500 zł.
Fot. Marian Zubrzycki
Gdy zwrócono się do mnie "Jej Wysokość", nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem prosto do kamery. Czułam się jak w operetce - wspomina ten dzień Regina Gałczyńska, z wykształcenia inżynier chemik po Politechnice Łódzkiej.
Kiedy właściciel Biura Koronnego Heraldyczno-Genealogicznego "Graf" z Łodzi, germanista Krzysztof Gajzler zatelefonował po raz pierwszy do pabianickiej Polfy, gdzie Regina Gałczyńska pracuje od 26 lat, i spytał o panią Jusupow, w kadrach osłupieli. Ktoś wreszcie skojarzył podobieństwo z jej nazwiskiem panieńskim. Fachowiec od "korzeni" zaproponował, że za trzysta złotych sprawdzi jej pochodzenie.
- Byłam ciekawa. Miałam pieniądze, bo właśnie wzięłam kredyt na remont domu - mówi pani Gałczyńska. Swego tytułu - księżna Jussupoff, hrabina Sumarokow-Elston - pani Gałczyńska uczyła się przez godzinę. Biuro potwierdziło bowiem, że jest córką księcia rosyjskiego Eugeniusza Jussupoffa, hrabiego Sumarokowa-Elstona i ma prawo posługiwać się tytułem książęcym i dwoma herbami.
Same herby, bogato zdobione, wymalowane na grubych kartonach, kosztowały 500 zł. -Teraz nie mam nawet na kupno ramek, żeby je oprawić - przyznaje. W sumie zapłaciła za...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta