Nie zapisy lecz przepisy
Nie "zapisy", lecz przepisy
Zawrotną karierę robi rzeczownik "zapis" w znaczeniu "przepis". Nawet niektórzy, mniej wrażliwi, prawnicy zamiast mówić i pisać o przepisach konstytucyjnych lub ustawowych, a więc zgodnie z poprawną polszczyzną prawniczą, posługują się tym wytworem nowomowy, jakim się stał "zapis". Zamiast uświadamiać posłom, że to, co robią, jest stanowieniem prawa, ogółu norm obowiązujących, których graficznym wyrazem są przepisy ustaw, owi prawnicy, posługując się "zapisem", utwierdzają posłów w przekonaniu, iż działalność ustawodawcza polega na takim samym "zapisywaniu" pomysłów, co zapisywanie w kajecie lub na taśmie magnetofonowej prywatnych informacji. Nic więc dziwnego, że przepisy wyrażające normy prawne, od których zależy los wielu obywateli, redaguje się (w istocie "zapisuje") na kolanie. "Zapis" pozostawmy tam, gdzie był przez stulecia, a więc w testamencie jako tzw. legat, czyli zapis testamentowy.
R.K., Lublin (nazwisko do wiadomości redakcji)