Zrywamy z syndromem chińskiego muru
Stipe Mesić, prezydent Chorwacji
Zrywamy z syndromem chińskiego muru
- W środę przybywa pan z wizytą oficjalną do Warszawy. Będzie to pierwsza wizyta prezydenta niepodległej Chorwacji w Polsce. W programie przewidziano pobyt w polsko-litewskim batalionie utworzonym w ramach "Partnerstwa dla pokoju". Dlaczego się pan tam wybiera?
Stipe Mesić: - Ta międzynarodowa jednostka może być wzorem dla Chorwatów, Bośniaków i Serbów, jak zorganizować siły zbrojne w Bośni i Hercegowinie. Dziś są tam trzy armie, trzy dowództwa i trzy źródła finansowania. Takie państwa i takie armie nie mają przyszłości. Natomiast jedno dobrze zorganizowane wojsko pod wspólnym dowództwem przekreśliłoby niebezpieczne mrzonki niektórych polityków, że któregoś dnia może dojść do podziału Bośni i Hercegowiny. Nie bez znaczenia byłoby też odciążenie naszej gospodarki od wydatków ponoszonych na utrzymanie chorwackiego wojska w Bośni.
- Pana program wyborczy dotyczący BiH spotkał się z poparciem, ale też z ostrą krytyką. Niezadowoleni byli Chorwaci żyjący w Bośni, którym radził pan, by swą przyszłość wiązali z Sarajewem, a nie z Zagrzebiem. W Banja Luce zaś uznano pana pomysły za "mieszanie się w wewnętrzne sprawy Serbów".
- Raz na zawsze odrzucamy plany...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta